75 Rocznica Bitwy Partyzanckiej, Lasy Janowskie, 9 czerwca

75 Rocznica Bitwy Partyzanckiej, Lasy Janowskie, 9 czerwca

Uroczystość rozpoczęła się od koncertu pieśni patriotycznych w wykonaniu uczniów szkół średnich z niewielką pomocą rekonstruktorów. Następnie została odprawiona msza św. na ołtarzu polowym. Stosowne kazanie wygłosił kapelan związany z tym miejscem; na co dzień opiekun i przewodnik wycieczek przybywających tutaj z terenu całego kraju. Po mszy św. głos zabrali zaproszeni goście m.in. poseł na Sejm RP ziemi janowskiej – Jerzy Bielecki.Następnie delegacje złożyły wieńce i kwiaty u stóp pomnika partyzantów.

Zorganizowano wystawy sprzętu i broni strzeleckiej różnych armii z okresu I i II wś, przygotowane przez kolekcjonerów i stowarzyszenia rekonstrukcyjne. Zobaczyć można było również pojazdy wojskowe, wystawione m.in. przez naszą Grupę. Na zakończenie organizatorzy wydawali zebranym wojskową grochówkę i gorące kiełbaski z kuchni polowej.

Głównym organizatorem wydarzenia było Starostwo Powiatowe w Janowie Lubelskim. W uroczystości udział wzięli: ostatni żyjący kombatanci, posłowie na Sejm RP, senatorowie, przedstawiciel Wojewody Lubelskiego Przemysława Czarnka, poczty sztandarowe, radni, władze szczebla powiatowego, miejskiego i gminnego, przedstawiciele urzędów państwowych, harcerze, uczniowie okolicznych szkół, strażacy, policjanci, grupy rekonstrukcyjne z Biłgoraja, Lublina, Łańcuta, Stalowej Woli i Majdanu Obleszcze, przedstawiciele stowarzyszeń, mieszkańcy powiatu i goście z terenu całego kraju.

Ceremoniał wojskowy: podniesienie flagi na maszt, apel poległych i salwa honorowa w wykonaniu plutonu lekkiej piechoty Wojsk Obrony Terytorialnej z Zamościa. Oprawę muzyczną zapewniła wojskowa orkiestra dęta.

Rys historyczny

Do przeprowadzenia operacji przeciw-partyzanckiej Sturmwind I (Wicher), Niemcy zgrupowali ponad 30 000 żołnierzy. Były to jednostki improwizowane ściągnięte z Rzeszy, oddziały wycofane z frontu, ukraińskie i kałmuckie formacje kolaboranckie oraz artyleria i lotnictwo.

Zgrupowanie partyzanckie składało się z ok. 2200 Rosjan, 900 żołnierzy AL i ponad 150 osobowy oddział NOW AK „Ojca Jana” – Franciszka Przysiężniaka. Choć najmniej liczni, akowcy odegrali w tej bitwie decydującą rolę. Jako znający doskonale teren, byli przewodnikami patroli, których nocą, dla wykrycia słabych punktów w niemieckim pierścieniu okrążenia, wysłano dziesiątki. Pozwoliło to przebić się w ładzie i porządku z zaciśniętego okrążenia.

Partyzanci zdobyli również niemieckie armaty i moździerze, z których później skutecznie ostrzeliwali pozycje wroga. Odbili z rąk kałmuków kluczowe pozycje, utracone przez złożony z Żydów oddział im. Wandy Wasilewskiej. Łączne straty partyzantów oceniono na ok. 200 zabitych, niemieckie na 500-600 zabitych i ok. 1500 rannych. Na ten wielki sukces złożyło się zgodne współdziałanie wszystkich oddziałów.

Po niepowodzeniu operacji Sturmwind I, Niemcy przeprowadzili kolejną, tym razem w Puszczy Solskiej. Sturmwind II zakończył się powodzeniem. W kolejnym niemieckim kotle znaleźli się partyzanci, którzy uszli z Lasów Janowskich oraz duże oddziały BCH, które nie brały udziału we wcześniejszej konfrontacji. Tutaj jednak polska partyzantka dostała rozkaz  z Londynu, aby nie współdziałać z Sowietami i komunistami – co miało dla nich katastrofalne skutki. Wiele oddziałów BCH i AK zostało doszczętnie wybitych. Z okrążenia bez większego szwanku wyszli jedynie Sowieci i polscy komuniści.

Po wojnie zielone światło zaświeciło się tylko dla alowców; robili kariery w wojsku, UB, prokuraturze i temu podobnych instytucjach. Akowcy i bechowcy, którzy przeżyli bitwę, byli ścigani i mordowani przez NKWD i UB. Partyzanci radzieccy zostali zesłani na Sybir. Otrzymali 10 letnie wyroki wydane przez stalinowskie sądy doraźne. Popełnili bowiem dwa grzechy – dostali się do niemieckiej niewoli, a to że z niej uciekli i wstąpili do partyzantki, nie stanowiło okoliczności łagodzącej. Jednak grzech drugi okazał się chyba cięższy – widzieli na własne oczy inne życie, niż to w komunistycznym raju.

Czas już najwyższy by zaprzestać wartościowania krwi przelanej w walce z niemieckim okupantem. Wtedy i w tamtej sytuacji, ludzi tych łączyło prawdziwe braterstwo broni. A kiedy polegli, złączył ich majestat śmierci. Żyjący współcześnie powinni to wreszcie pojąć i nie wprowadzać poprawności politycznej na cmentarze.

Zdjęcia ze zbiorów Zbigniewa Partyki i Doroty Kozdry