XVIII Katyński Marsz Cieni, Warszawa, 13 kwietnia 2025

Był to już drugi udział naszej Grupy w tym podniosłym wydarzeniu. Potwierdziła się powszechna opinia, że kto raz przyjedzie do Warszawy na marsz będzie brał w nim udział już każdego roku. Jest w marszu jakaś tajemnicza magia, potwierdzają to zgodnie ci, którzy choćby raz wzięli w nim udział. W tym roku przyjechaliśmy w bardzo licznym składzie, ekipa nasza stanowiła ok. 11-12 procent wszystkich mundurowych uczestników Marszu Cieni. „Kompaniję” naszą wsparli koledzy z 22PP z Łukowa, GRH Antwerpia i 7 P. Uł. Lubelskich. Były z nami też panie i dziewczynki w wieku szkolnym, ubrane w stroje z epoki, a także osoby cywilne biorące udział w marszu w sposób niezorganizowany.

Marsz poprzedziła msza święta w katedrze polowej WP, następnie odbyła się formalna rejestracja uczestników na terenie Muzeum Wojska Polskiego. Organizatorami marszu byli: Grupa Historyczna Zgrupowanie Radosław, Muzeum WP i IPN. Rekonstruktorzy pokonali tę samą 8 kilometrową trasę co w roku ubiegłym, dokładnie w tych samych miejscach były też przystanki, gdzie m. in. odczytywano nazwiska pomordowanych polskich oficerów. Ze Zgrupowania płk. Zieleniewskiego w tym roku wyczytano nazwisko zamordowanego strzałem w potylicę mjra Wacława Plewaki z CWSap  Modlin. Kolumnę marszową otwierał zabytkowy pojazd, tzw. „ciornyj woron” – sowiecka więźniarka jaką dowożono polskich oficerów ze stacji kolejowej Gniezdowo na miejsce kaźni w katyńskim lesie. Pojazd znaczył trasę sporym wyciekiem oleju, czym „bezcześcił” ekologiczny warszawski bruk. Czwórkową kolumnę jeńców symbolicznie eskortowali rekonstruktorzy ubrani w historyczne uniformy NKWD. Pośród jeńców można było oglądać mozaikę wrześniowych mundurów, m.in. kolejarzy, lotników, marynarzy, policjantów granatowych, czarne skórzane kurtki czołgistów, dominowały oczywiście zielone uniformy piechurów i ułanów.

Przemarszowi długiej czwórkowej kolumny towarzyszyło wielkie zainteresowanie przechodniów, turystów, klientów kafejek – biesiadujących na deptaku oraz pracowników zatrudnionych w gastronomii i usługach. Można było usłyszeć pozytywne komentarze, a na wielu twarzach obserwatorów widać było powagę i skupienie. Tylko nieliczni nie wiedzieli jakiej okoliczności poświęcony był marsz lub okazywali zmęczenie ciągłym przypominaniem wielkiej tragedii sprzed ponad 80 lat. Jako doskonałe podsumowanie reakcji społecznej na marsz, nadają się słowa małego, może 5 letniego chłopca, który wraz z ojcem i młodszym bratem przypatrywał się maszerującej kolumnie, w pewnym momencie chłopiec zwrócił się do swego ojca słowami „tato czy tacy żołnierze szli w Katyniu na śmierć”.

Po drodze przechodnie zrobili rekonstruktorom tysiące zdjęć i nakręci tyleż krótkich filmików. Wręczenie pamiątkowych podziękowań i poczęstunek przygotowany przez organizatorów zakończył uroczystość. Tak już zupełnie na marginesie, wypadałoby dołożyć mały przytyk stróżom prawa ochraniającym marsz, policjanci nie byli by sobą, gdyby odmówili sobie przyjemności ponaglenia do opuszczenia skweru przy pomniku pomordowanym na wschodzie, małej grupki rekonstruktorów, robiących sobie pamiątkowe zdjęcia przy pomniku ze znanymi uczestnikami wydarzenia. Dobrodusznie zakładamy, że reakcja ta była podyktowana chęcią szybszego udania się funkcjonariuszy do domów, niźli niechęcią do rekonstruktorów i oficerów, których pamięć uczestnicy marszu przyjechali  uczcić.

Udział w XVIII Katyńskim Marszu Cieni Grupa nasza połączyła ze zwiedzaniem cmentarza wojskowego na warszawskich Powązkach. Rozpoczęliśmy od małej uroczystości przy grobie naszego patrona pułkownika Zieleniewskiego. Wystawione zostały warty i pododdział honorowy, którym dowodził Piotr Jędzura. Kolega Mariusz odczytał wiersz poświęcony jego żołnierzom, odmówiona została modlitwa, zapalono znicze, a Wiesław  Gzik odczytał krótki życiorys pułkownika Zieleniewskiego. Dla wielu naszych kolegów była to pierwsza wizyta na grobie patrona Grupy. Po cmentarzu oprowadzał nas kolega Wiesław, który wraz z przyjaciółmi ze stowarzyszenia motocyklowego Wrzesień 39, wielokrotnie już odwiedzał grób naszego Pułkownika. Na cmentarzu powązkowskim spoczywa wielu oficerów i żołnierzy Grupy Czterech Pułkowników, m.in. gen. bryg. Władysław Filipkowski – d-ca podgrupy „Niemen” i płk dypl. Alojzy Horak – d-ca podgrupy „Brześć”. Zapewne jeszcze wielu innych, o których do tej pory nie wiemy, gdyż pochowanych jest tam podobno milion ludzi. Świat nie jest duży, więc nawet w takich miejscach nie trudno o wątki osobiste, na Powązkach spoczywa babcia jednego z naszych kolegów z GRH 7 P.Uł. Lubelskich – uczestnika tegorocznego Marszu Cieni oraz krewny kolegi Szczepana, spiskowiec, powstaniec styczniowy i katorżnik Szymon Tokarzewski, a także wielu żołnierzy niezłomnych z „naszych” stron, niedawno odnalezionych na tzw. łączce, m.in. z Kraśnika i Ponikw, których groby odwiedziliśmy.

Niestety, pochowano tam także kilku komunistycznych dygnitarzy i watażków, dawnych mieszkańców naszego powiatu, co to przed wojną pasali krowy na miedzy, a po wkroczeniu Sowietów stali się ważnymi personami z racji przynależności do GL, AL. Wiedza tego typu nie jest powszechna, w tym kontekście można by wymienić też nazwisko Bolesława Bieruta. Trudno by cokolwiek uświadczyć w tym temacie w oficjalnej jego biografii, ale dzieciństwo przyszłego prezydenta Polski związane było z miejscowościami Skorczyce k. Urzędowa w powiecie Kraśnickim – gdzie naprawdę się urodził i majątkiem Studzianki w dzisiejszej gminie Zakrzówek, dzierżawionym ówcześnie przez państwa Staniszewskich, gdzie się wychowywał w rodzinie adopcyjnej. Historia ta znana jest w szczegółach, ale to opowieść na inną okazję. By zwiedzić tak wielką nekropolię potrzeba wielu dni, dlatego obiecujemy powrócić tu w przyszłym roku i latach następnych, jeśli Polska będzie jeszcze istnieć i odwiedzanie grobów bohaterów nie będzie zakazane.

Foto-relacja TS i MS.