Pogrzeb Andrzeja Pityńskiego, Ulanów, 26 października 2024

Mistrz Andrzej Pityński zmarł w Ameryce przed 4 laty i tam został pochowany. Jednak jego życzeniem, wypowiedzianym na kilka lat przed śmiercią, był powrót do ojczystego kraju, do rodzinnego Ulanowa. W ostatniej woli zawarł jednak warunek, aby jego doczesne szczątki mogły spocząć w ojczystej ziemi, wcześniej musi w Polsce stanąć pomnik „Rzeź Wołyńska” jego autorstwa – upamiętniający ofiary ludobójstwa na Polakach dokonanego przez OUN UPA. Niewiele brakowało aby ostatnia wola Mistrza Andrzeja nigdy nie została spełniona, bowiem miłościwie nam panujący robili wszystko co mogli by pomnik ten nigdy nie stanął na polskiej ziemi. Stało się jednak  inaczej, dzięki wielkiej determinacji i odwadze cywilnej wójta Domostawy i Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Rzeź Wołyńska.  Pomimo zastraszania i rzucania licznych kłód pod nogi, grupie entuzjastów udało się doprowadzić do ustawienia pomnika na polskiej ziemi, który ostatecznie stanął w lipcu tego roku.

Już w trakcie uroczystości odsłonięcia pomnika w Domostawie, rodzina podała datę powrotu do kraju prochów Mistrza i ponownego pochówku, jak to sobie wymarzył, obok swojego brata Januszka w rodzinnym grobowcu w Ulanowie. Wtedy też, wstępnie została złożona propozycja dowódcy naszej Grupy wykonania asysty honorowej na uroczystościach pogrzebowych, na wypadek gdyby Wojsko Polskie (wzorem Domostawy) nie dostało zgody. Decyzja pozytywna w sprawie udziału WP zapadła dopiero na krótko przed pogrzebem. Stało się to dzięki przychylności dowódcy niżańskiego garnizonu płk. Sylwestra Wlaszczyka. Dzięki tej decyzji żołnierze z Niska mogli wykonać asystę honorową. Jak wiadomo udział wojska zawsze podnosi prestiż i rangę każdej uroczystości. W pogrzebie Mistrza Pityńskiego udział wzięła delegacja naszej Grupy wraz ze sztandarem, razem z nami  przyjechali zaprzyjaźnieni z Grupą lokalni patrioci zamieszkali na Roztoczu.

Swoich przedstawicieli przysłali: kancelaria prezydenta RP, IPN w osobie wiceszefa M. Szpytmy, Wojsko Polskie reprezentował płk. Wlaszczyk – dca garnizonu Nisko – wraz z wyższymi oficerami, jak zawsze niezawodny przybył europoseł Grzegorz Braun (warto w tym miejscu nadmienić, że dwa lata temu, jako jedyny poseł (wówczas do Sejmu RP), był na poświęceniu kamienia węgielnego pod pomnik Rzeź Wołyńska, jak i podczas jego niedawnego odsłonięcia), byli też liczni przedstawiciele stowarzyszeń niepodległościowych z kraju i z USA, grupy rekonstrukcyjne, kombatanci , ŚZŻAK koło Nisko – Stalowa Wola, bychawski Klub Stodoła i Narodowy Kowersk, strażacy ochotnicy, harcerze, motocykliści rajdu katyńskiego, związkowcy Solidarności z Janowa Lubelskiego, przedstawiciele urzędów państwowych, samorządowcy, nauczyciele, liczne poczty sztandarowe. Na uroczystości przybyli również jeźdźcy, Mistrz Pityński był bowiem miłośnikiem koni, była też orkiestra strażacka. Licznie dopisali mieszkańcy Ulanowa, jak i przybysze z odległych zakątków Polski .

Mszę świętą koncelebrowaną sprawowało 6 kapłanów, w tym ksiądz Antoni Moskal z Borownicy – dzielny kapłan, orędownik upamiętnienia męczeństwa Kresowian, przyjaciel śp. ks. Tadeusza Isakowicza Zalewskiego. Ksiądz Antoni, na polecenie biskupa ordynariusza sandomierskiego otrzymał zakaz wypowiadania się na uroczystości (wstyd!). W związku z tym rozeszła się nawet pogłoska, później zdementowana, o wydanym zakazie fotografowania i filmowania na terenie objętym jurysdykcją kościelną. Ten domniemany zakaz został najpierw wyśmiany, a następnie zignorowany. Nie wiadomo, czy było coś na rzeczy, czy była to plotka obliczona na wywołanie określonego efektu. Niemniej jednak z kronikarskiego obowiązku o incydencie tym należało wspomnieć.

W koncelebrze uczestniczył też polski ksiądz pracujący na parafii we  Lwowie. Przy tej okazji warto nadmienić, kogo na pogrzebie tak zacnego i zasłużonego Polaka zabrakło. W pierwszej kolejności biskupa miejsca – to już recydywa tego typu zachowania. Jakoś Mistrz Pityński i jego dzieła nie mają szczęścia dla łaskawości jego eminencji Ordynariusza.  Zdaje się, że nie było też „artystów rzeźbiarzy”, co to z obrzydzeniem wypowiadali się o dziełach  Mistrza Pityńskiego. Trudno było się też doszukać delegacji Ministerstwa Kultury. Pomimo, że była to uroczystość smutna, to jednak czuć było w powietrzu  powiew ducha wolności, jako że zmarły był żarliwym patriotą polskim, takoż tacy sami ludzie przyszli do niego na pogrzeb, który w pewnym momencie przerodził się w manifestację patriotyczno-narodową. Choć przez chwilę można się było poczuć wolnym człowiekiem, w otoczeniu wolnych ludzi.

Skandowano, że „dziś w dniu 26 października to w Ulanowie bije serce Polski”. Nawet na co dzień powściągliwi wysocy rangą urzędnicy państwowi, porwani emocjami chwili nie gryźli się w język, zapomnieli  o poprawności politycznej i autocenzurze. Wystąpienia członków rodziny zmarłego ze Stanów Zjednoczonych na cmentarzu,  pokazały jak naprawdę ważna i potrzebna jest Polonia Amerykańska, jaką rolę ci odważni i bezkompromisowi ludzie mogą odegrać w obudzeniu z marazmu, zaszczutego, zobojętniałego, goniącego za pieniądzem, zniewieściałego narodu polskiego. Dzięki takim ludziom Polska ostatecznie zwycięży! Foto i wideo relacja TS.

Foto i wideo relacja TS.